środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział pierwszy.

  Mama właśnie pojechała po Toma na dworzec, za jakieś piętnaście powinni już być. Pocą mi się dłonie, nie mogę dla siebie znaleźć miejsca, boli mnie brzuch, ja się stresuje? W sumie to chyba tak w końcu nie widziałem go od około czterech lat, co ja zrobię jak go zobaczę przecież nie rzucę mu się na szyje i nie powiem "Kochany braciszku jak ja się ciesze że wróciłeś". Pfff jego nie doczekanie! 
  Usłyszałem dźwięk otwieranego zamka w drzwiach i oto się pojawił, wielki Tom. Od ostatniego czasu trochę się zmienił, urósł, ma swoje wymarzone dredy, ma umięśnione dłonie, jego twarz jest taka męska. Takich facetów to ja lubię-pomyślałem i przegryzłem wargę. 
  -No co się tak gapisz, nie przywitasz się z bratem?- wyrwał mnie z amoku.
  -Wiesz, nie odzywałeś się cztery lata, więc dziękować za to że przyjechałeś nie będę.- powiedziałem tak jakby obrażony. No ale w końcu co mi się dziwić, ja chciałem utrzymać kontakt, dzwoniłem się, pisałem a on miał to w dupie. 
  Mama spojrzała się na nas trochę zmieszana, a potem powiedziała:
  -Tom na razie będziesz spać w salonie, a później jak tata przeleje pieniądze to kupie ci łóżko i wstawi się je do pokoju Billa. Niestety będziecie musieli razem dzielić pokój.
 -Maaamo! Ja nie chcę z nim dzielić pokoju.- powiedziałem, trochę zły. 
 -Bill, proszę cię nie narzekaj, w salonie twój brat spać nie będzie, a na większy dom nas niestety nie stać.- powiedziała mama po czym zostawiła nas samych. 
  -Człowieku co się z tobą stało, kiedyś byliśmy nie rozłączni a teraz ty strzelasz fochy że będziemy mieli wspólny pokój. 
  -Po prostu mam ci za złe że miałeś mnie głęboko w dupie.- powiedziałem zgodnie z prawdą.
  -Miałem ważne sprawy na głowie, nie miałem czasu.
  -Nie miałeś czasu pogadać przez telefon, tak?- podniosłem głos.- Ja w cale łatwo tu nie mam jakoś, dzwoniłem, starałem się, a ty gówno robiłeś!- spojrzał się na mnie pytająco po czym odszedł, tak po prostu odszedł, idiota! 
  Miałem go w dupie i poszedłem do swojego pokoju, bo co jak on nie chcę ze mną rozmawiać, to nie, proszę bardzo. Zdenerwowany otworzyłem szafkę i zabrałem z niego małą saszetkę z białym proszkiem. Poszedłem szybkim krokiem do łazienki, zamknąłem ją na zamek, rozsypałem narkotyk na pralce, ułożyłem go w dwie kreski, wyjąłem banknot dziesięciozłotowy i wciągnąłem. 
  Źrenice mi się rozszerzyły, poczułem błogi spokój, wszystkie problemy znikły. Było idealnie...
  
  

4 komentarze:

  1. Boski <3 Tylko musisz dokładniej sprawdzać przecinki, mogę ci z nimi pomóc. W końcu, należę do Pomocy przy opowiadaniach xD Jeśli chcesz, skontaktuj się ze mną. :) Weny i czekam na next kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam ci przez skejpa że daje miliony przecinków xd.
      Kontaktuje się z tobą codziennie kochana, więc wiesz XD <3

      Usuń
  2. Ciekawie się zaczyna ;) Jedyny minus to że jest strasznie krótkie! Życzę weny i czekam na kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń